
- Pacjentka powinna trafić ze szpitala w Krotoszynie do szpitala zakaźnego w Kaliszu lub Poznaniu, jednak - jak stwierdziła - żadna placówka nie chciała jej przyjąć
- Próbki na obecność koronawirusa nie mogły zostać sprawdzone tego samego dnia, gdyż - jak w swoim nagraniu mówiła pani Anna - laboratorium pracowało tylko do 15
- Nagranie kobiety skomentował rzecznik MZ. - Na pewno w każdej takiej sytuacji będziemy wyciągać konsekwencje - przekazał Andrusiewicz
Anna Morawska trafiła do izolatki po tym, jak wróciła do Polski po pobycie m.in. w USA i we Włoszech. Miała trudności z oddychaniem, ból mięśni i kaszel - objawy mogące świadczyć o koronawirusie. Internista skierował ją na izbę przyjęć. Gdy pojawiło się podejrzenie koronawirusa, została natychmiast odizolowana. Jak powiedziała pani Anna, "w tamtym momencie utrzymanie przytomności wydawało jej się nadludzkim wysiłkiem". - Przeleżałam dwie godziny na kozetce, w kurtce, łapiąc każdy oddech. Co robił wtedy szpital? Stosował się do procedur wyznaczonych przez "górę", za co absolutnie ich nie winię - powiedziała.
Kobieta powinna trafić do szpitala zakaźnego w Kaliszu lub Poznaniu, jednak żadna placówka nie chciała przyjąć pacjentki. Lekarze przeprowadzili więc badania w kierunku grypy. Wynik okazał się ujemny, wzrosło więc podejrzenie obecności koronawirusa. Następnie postanowiono, że próbki na okoliczność koronawirusa zostaną pobrane na miejscu, w Krotoszynie, i wysłane do laboratorium w Warszawie.
- Była to już godz. 13-14. Laboratorium w Warszawie pracowało od 7 do 15 - dodała, wskazując, że było już za późno, by w stolicy przebadano jej próbki. - Tacy jesteśmy w mediach przygotowani, całodobowa infolinia, kursy mycia rąk, ale próbki do 15. Koronawirus od 15 ma wolne, spędza czas z rodziną - ironizowała.
- Minęła środa, czwartek - wyników brak. Piątek - nie. Dzisiaj jest sobota, a ja jestem zamknięta w izolatce na paru metrach kwadratowych. Kto walczy o wynik? Lekarze z krotoszyńskiego szpitala - wyjaśniła. - Lekarz dzwoni do Warszawy paręnaście razy dziennie od środy. Ale któż by odebrał w laboratorium w Warszawie w sprawie jakiegoś koronawirusa? A gdy już odebrali, to mieli czelność powiedzieć lekarzowi, żeby do nich nie wydzwaniał, ponieważ wyników nie ma - stwierdziła pani Anna. Wyniki badań otrzymała już po publikacji nagrania - koronawirusa nie stwierdzono. Czas potrzebny na uzyskanie wyniku wyniósł jednak aż 88 godz.
Rzecznik MZ: już tę sytuację wyjaśniamy
Do sytuacji przedstawionej przez pacjentkę odniósł się w rozmowie z Onetem rzecznik Ministerstwa Zdrowia. - Procedury są jasne i każdy powinien ich przestrzegać. Jeżeli wyglądało to tak, jak opisuje ta pani, to procedury zostały złamane. Teraz po naszej stronie leży jak najszybsze wyjaśnienie tego i już tę sytuację wyjaśniamy - powiedział Onetowi Wojciech Andrusiewicz.
- Do takiej sytuacji, jeżeli miała miejsce, nie powinno dojść. Obecnie to sprawdzamy, na pewno w każdej takiej sytuacji będziemy wyciągać konsekwencje - zapewnił rzecznik.
Źródło: Facebook, Onet
(pmd)
https://news.google.com/__i/rss/rd/articles/CBMicWh0dHBzOi8vd2lhZG9tb3NjaS5vbmV0LnBsL2tyYWova29yb25hd2lydXMta3JvdG9zenluLXBhY2plbnRrYS1vcG93aWFkYS1qYWstd3lnbGFkYWphLWJhZGFuaWEtdy1zenBpdGFsdS9xZnYyMGQ30gF1aHR0cHM6Ly93aWFkb21vc2NpLm9uZXQucGwva3Jhai9rb3JvbmF3aXJ1cy1rcm90b3N6eW4tcGFjamVudGthLW9wb3dpYWRhLWphay13eWdsYWRhamEtYmFkYW5pYS13LXN6cGl0YWx1L3FmdjIwZDcuYW1w?oc=5
2020-03-01 08:28:58Z
52782140537655
Bagikan Berita Ini
0 Response to "Koronawirus. Krotoszyn: pacjentka opowiada jak wyglądają badania w szpitalu - Onet.pl"
Post a Comment