Search

Kto podpowiedział Kidawie-Błońskiej, żeby przytuliła hołotę? - wersja mobilna - wPolityce.pl

Jeżeli komuś wydawało się, że wyborcza kampania prezydencka to będzie Wersal, „ą” i „ę”, pardą i sawuarwiwr to znaczy, że o współczesnej polityce w wydaniu krajowym (ale i też zagranicznym, vide- USA) nie ma zielonego pojęcia. Jeśli ktoś sądził, że są granice, których się nie przekroczy po to tylko, żeby upodlić i pognębić konkurenta w wyborczym wyścigu, to raczej powinien zajmować się hodowlą pelargonii w przydomowym ogródku, a nie snuciem prognoz i analiz politycznych.

A przecież miało być tak pięknie, szczególnie w wykonaniu najpoważniejszej kandydatki do prezydentury z ramienia opozycji, Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która miała wnieść do tej kampanii nie tylko „prezydenckie geny”, ale także kobiecy pierwiastek polegający na wezwaniu „kochajmy się” bez względu na dzielące nas różnice. Rozmawiajmy w sobą, uśmiechajmy się do siebie, a Polska stanie się krajem ludzi miłujących się wzajemnie oraz miodem i mlekiem płynącym. Bo prezydentura Kidawy-Błońskiej ma być „otwarta”:

”Nie szanujemy się, nie słuchamy, a wszyscy marzymy o Polsce pięknej i nowoczesnej. Żebyśmy się wszyscy w Polsce dobrze czuli, to musimy spróbować szanować się nawzajem, rozmawiać ze sobą i nikogo nie wykluczać. Chciałabym, żeby Polska w przyszłości była takim krajem, gdzie jesteśmy tolerancyjni, odpowiedzialni i uczciwi i gdzie prawda jest wartością, a kłamstwo jest nazywane kłamstwem.

Kiedy wyciągniętą z cienia Małgorzatę Kidawę-Błońską postawiono w świetle jupiterów i ogłoszono kandydatką na premiera przed wyborami parlamentarnymi, a potem – na prezydenta Polski - przedstawiano nam ją jako osobę z patriotycznymi, rodzinnymi tradycjami (pradziadkowie – premier i prezydent II  Rzeczypospolitej), głęboko zakorzenioną w polskiej tradycji kulturalnej, potrafiącą nawiązać rozmowę ze wszystkimi warstwami społecznymi, nawet z tymi ich przedstawicielami, którzy nie czytali żadnej książki Olgi Tokarczuk, nie widzieli ani jednego filmu Agnieszki Holland i nie wiedzą, gdzie są dwa teatry, nie tylko Szaniawskiego, co by mogło być im wybaczone, ale nawet(!) Krystyny Jandy. Z dworku do polityki – zachwycali się dziennikarze, prezentując jej sylwetkę. Tacy chłopsko-robotniczy parweniusze jak ja, z dyplomem wyższej uczelni w pierwszym pokoleniu i drzewem genealogicznym wielkości bonsai mogli rzeczywiście przez chwilę pomyśleć, że lepszego kandydata na urząd prezydenta państwa o takiej historii i z tak dumnym narodem ze świecą szukać.

I choć w miarę coraz częstszych publicznych występów kandydatki można było dojść do wniosku, że pochodzenie i wychowanie w inteligenckim domu niekoniecznie owocuje polityczną charyzmą, wiedzą, błyskotliwością i umiejętnością zręcznej polemiki oraz że pozycji politycznej nie można w Polsce odziedziczyć jak miejsca w brytyjskiej Izbie Lordów, to wydawało się, że być może w pewnym momencie Kidawa-Błońska rozwinie skrzydła, porwie tłumy, przedstawi swoją wizję prezydentury taką, że padajcie tłumy na kolana.

Wczorajszy dzień te nadzieje rozwiał. Fraternizowanie się z hołotą, która ordynarnie znieważyła urzędującego prezydenta, ale przede wszystkim opluła i zbezcześciła pamięć tych wszystkich Polaków, dzięki którym nasza Ojczyzna odzyskała niepodległość (także przodków pani Kidawy-Błońskiej) jest hańbą, której kandydatka już z siebie nie zmyje. Czym innym są wiece wyborcze i choć z trudem, ale możemy zrozumieć różne rozbijackie akcje przeciwników prezentującego się kandydata, a czym innym obchody stulecia zaślubin Polski z morzem, w czasie których urzędujący prezydent oddaje hołd tym wszystkim, którzy za wolność Polski oddawali życie.

Specjalnie używam słowa „hołota” na określenie tej gawiedzi, która krzyczała w czasie przemówienia prezydenta, bo jakże trzeba mieć zdegenerowane umysły, serca i duszę, by krzyczeć „ty ch…u”, „złodzieju”, „będziesz siedział” w czasie tak podniosłej uroczystości? Jak trzeba być wykorzenionym z tej narodowej wspólnoty, która od wieków, szczycąc się patriotyzmem i umiłowaniem ojczystej ziemi, o jej wolność walczyła? I jak zatracić nie tylko instynkt samozachowawczy, ale przede wszystkim zwykłe poczucie przyzwoitości i wstydu, by iść i bratać się z tymi ludźmi, chwalić, że głośno krzyczeli, tak jak to uczyniła kandydatka Koalicji Obywatelskiej do urzędu prezydenta.

Widać każdy głos na wagę złota, a właściwie wagę g…na, którym usiłuje się obrzucać prezydenta Andrzeja Dudę licząc, że się wyprowadzi go z równowagi, sprowokuje kompromitującą go reakcję, zniechęci nie do końca mu sprzyjających wyborców. I na nic apele PiS, by Kidawa-Błońska przeprosiła za „obwoźną trupę kodziarską”, jak ją politycy prawicy określają, bo nie po to organizowano jej najazd na Puck i nie po to ktoś szepnął Kidawie-Błońskiej „pani ich przytuli”.

Grzegorz Schetyna powiedział:

”Prezydentura, te pięć lat prezydentury Kidawy-Błońskiej będzie wyglądać tak, jak jej kampania”.

Nie przed takimi opresjami los czy, jak kto chce, Bóg ustrzegł nasz kraj. Polska będzie miała takiego prezydenta, na jakiego ten dumny i wielki kraj zasługuje. A Kidawa-Błońska wróci na obrzeża polityki, przytulona przez matkę-partię, jeżeli przeżyje ona kolejne przegrane wybory. Kiedyś panny bez posagu, ubogie krewne i sieroty po kuzynach były dożywotnimi rezydentami w bogatych dworach spowinowaconych z nimi kuzynów. Rezydentura w opozycyjnej partii do emerytury też jest jakimś pomysłem na życie.

Let's block ads! (Why?)


https://news.google.com/__i/rss/rd/articles/CBMiX2h0dHBzOi8vd3BvbGl0eWNlLnBsL3BvbGl0eWthLzQ4NjUwNS1rdG8tcG9kcG93aWVkemlhbC1raWRhd2llLWJsb25za2llai16ZWJ5LXByenl0dWxpbGEtaG9sb3Rl0gEA?oc=5

2020-02-11 14:01:00Z
52782108292054

Bagikan Berita Ini

Related Posts :

0 Response to "Kto podpowiedział Kidawie-Błońskiej, żeby przytuliła hołotę? - wersja mobilna - wPolityce.pl"

Post a Comment

Powered by Blogger.