Search

Tak przesłuchuje Macierewicz w podkomisji smoleńskiej - Gazeta Wyborcza

Posłowie PO Cezary Tomczyk i Paweł Suski zostali wezwani w środę na przesłuchanie przed podkomisję smoleńską Antoniego Macierewicza.

Agnieszka Kublik: Kiedy przyszło wezwanie na stawienie się przed podkomisją smoleńską?

Cezary Tomczyk, poseł PO: W poniedziałek 8 lipca - że mam się stawić w środę 10 lipca o godz. 13. Ale jak się stawiłem o tej godzinie, to się okazało, że czeka na mnie na wartowni koperta, iż spotkanie zostało przeniesione na 16, bo minister Antoni Macierewicz ma pilniejsze zajęcia. Pojechałem na 16, choć uważam, że podstawa prawna do przesłuchania mnie jest wątpliwa.

Wątpliwa?

- Tak, bo ustawa Prawo lotnicze jasno mówi, że do współpracy z Komisją Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, a podkomisja Macierewicza jest jej częścią, zobowiązane są organy administracji rządowej i samorządowej, a posłowie takimi organami nie są.

Ale pan został wezwany jako świadek.

- Ale świadkiem zdarzenia nie jestem. Jest za to Antoni

Macierewicz, który był 10 kwietnia 2010 r. na miejscu, na cmentarzu katyńskim, ale nie pojechał na miejsce katastrofy, tylko pierwszym pociągiem uciekł do Polski. Paradoks, prawda?

Antoni Macierewicz w Katyniu, 20 kwietnia 2010 r.Antoni Macierewicz w Katyniu, 20 kwietnia 2010 r. Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta

Był pan w siedzibie podkomisji przy ul. Kolskiej w Warszawie. Praca wre?

- Oczekiwałem, że podkomisja, która kosztuje polskiego podatnika miliony złotych rocznie, ciężko pracuje, a zastałem same puste pomieszczenia i jednego Antoniego Macierewicza z jedną panią w sekretariacie. Sytuacja kuriozalna.

Gdybym był scenarzystą i chciałbym wymyślić parodię podkomisji, tobym skonstruował mniej więcej coś takiego - jeden Macierewicz i wiele pustych pokoi.

Sekretarka protokołowała zeznanie?

- Nie, była w sekretariacie. Podczas przesłuchania byłem sam na sam z Antonim Macierewiczem. Poinformował mnie, że rozmowa jest nagrywana.

Dostanie pan protokół tego przesłuchania do podpisu?

- Nie było takiej informacji. Przed rozmową zostałem poproszony o zostawienie telefonu, a Antoni Macierewicz przekazał mi, że rozmawiamy w trybie niejawnym.

I choć wezwanie dotyczyło spotkania z podkomisją, a nie spotkania z Antonim Macierewiczem, był tylko on. To zasadnicza różnica. To tak jakby się spotkać z przewodniczącym komisji śledczej, a nie spotkać się z komisją śledczą. Może już nikt z szefem podkomisji nie chce pracować?

A czy w ogóle Macierewicz jest szefem podkomisji? Art. 103 konstytucji nie pozwala łączyć zatrudnienia w administracji publicznej z funkcją posła.

- To prawda, występowaliśmy w tej sprawie do szefa MON Mariusza Błaszczaka. Odpisał, że Macierewicz tę funkcję pełni społecznie. Ale co to znaczy społecznie? Chcieliśmy to zweryfikować. Paweł Suski, który był przede mną przesłuchiwany przez Macierewicza, poprosił go, by zgodnie z prawem lotniczym się wylegitymował, że jest członkiem podkomisji. I Antoni Macierewicz wstał z krzesła, poszedł do biurka, wyjął plik czystych legitymacji, wypisał jedną i pokazał posłowi Suskiemu: - Proszę bardzo, jest członkiem podkomisji.

Potem sprawdziliśmy, że taka legitymacja powinna być ze zdjęciem i podpisem szefa MON. Na tej, którą machał Macierewicz, zdjęcia nie było i podpisu nie było.

Czy to była legitymacja podkomisji, czy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego?

- Komisji chyba, bo poseł Suski widział ją tylko przez chwilkę.

Skoro Macierewicz wypisał teraz czystą legitymację, to nie miał jej wcześniej? Czyli może nie był szefem podkomisji?

- Albo był, ale bez legitymacji. Tak czy inaczej to kuriozalne, to parodia państwa.

Sprawa jest jednak bardzo poważna. Według rozporządzenia Macierewicza z 4 lutego 2016 r. w skład podkomisji mogą wchodzić jedynie członkowie Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Czy Macierewicz jest członkiem tej Komisji? Mnie ministerstwo nigdy nie odpowiedziało, że jest. Może nie być, bo prawo lotnicze stanowi, że w skład tej Komisji powinni wchodzić specjaliści z zakresu szkolenia lotniczego, techniki lotniczej, nawigacji, ruchu lotniczego, ratownictwa lotniczego, meteorologii, łączności, prawa lotniczego, medycyny. Macierewicz nie spełnia żadnego z tych kryteriów.

- Jest iberystą.

Może Macierewicz w ogóle nie jest członkiem Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, a zatem nie może być szefem podkomisji.

- Jeżeli nie jest, to sfałszował dokument, czyli tę legitymację, którą pokazywał posłowi Suskiemu. Rozważamy skierowanie sprawy do prokuratury.

O co pana pytał Macierewicz?

- Poinformowano mnie, że postępowanie jest prowadzone w trybie niejawnym, więc nie mogę powiedzieć. Natomiast mogę zdradzić, że sprawa dotyczyła jednego z lotów tupolewem.

Smoleńsk, miejsce katastrofy samolotu TU-154.Smoleńsk, miejsce katastrofy samolotu TU-154. Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta

Tym tupolewem, który rozbił się 10 kwietnia 2010 r.?

- Tak. Natomiast ani pytania, ani moje odpowiedzi nie wnosiły nic do tej sprawy i jestem przekonany, że to był tylko polityczny teatr. Nie wiem, po co? Żeby odegrać spektakl przed Kaczyńskim? Żeby przypomnieć o swoim istnieniu? A może żeby pokazać elektoratowi, że oto posłów opozycji wzywa podkomisja smoleńska, bo mają coś do ukrycia?

Jedna z hipotez Macierewicza jest taka, że ładunki wybuchowe zostały podłożone w samolocie, podczas gdy był on remontowany w Samarze. Macierewicz o to pytał?

- Nie.

Pan poszedł na to spotkanie m.in. dlatego, żeby samemu zadać Macierewiczowi pytania. Udało się?

- Tak. Po części, która była przesłuchaniem, a trwała jakieś 10-15 minut, to ja zacząłem mówić. I ta część trwała ok. 45 minut.

Powiedziałem Macierewiczowi, że traktuję go jako autora smoleńskiego kłamstwa, że uważam, że to, co robił, jest głęboko niemoralne, bo przez niego spora część polskiego społeczeństwa, nawet około jednej trzeciej, wierzy, że pod Smoleńskiem doszło do zamachu.

Powiedziałem mu, że nie przedstawił raportu, nie podważył żadnej tezy, która pada w raporcie rządowej komisji Jerzego Millera z 2011 r.

Powiedział, kiedy będzie raport?

- Nie. Czeka na jakieś wyniki z Ameryki. Więc prosto w oczy powiedziałem mu, że poniósł absolutną porażkę, bo mając cały aparat państwa, w ciągu czterech lat nie podważył żadnej tezy z raportu Millera.

Był bardzo tym poruszony, mówił, że raport Millera jest fałszywy i że jest unieważniony. Więc mu powiedziałem, że to nieprawda, bo tylko nowy raport może unieważnić stary.

Ujawnił, jaki budżet dostał na ten rok?

- Nie, powiedział, że ujawni to w stosownym czasie. Nie wyjaśnił, jaki jest stosowny.

Ujawnił, kto zasiada w podkomisji?

- Nie, bo twierdził, że nie jest do tego upoważniony.

Ciekawe, do czego jest, skoro do dziś funkcjonował bez legitymacji?

- Najlepszym obrazem tego, w jakim miejscu jest dzisiaj Macierewicz, jest to, że funkcjonuje w pustym budynku z jedną panią w sekretariacie.

Let's block ads! (Why?)


https://news.google.com/__i/rss/rd/articles/CBMiZWh0dHA6Ly93eWJvcmN6YS5wbC83LDc1Mzk4LDI0OTgzMzg2LHRhay1wcnplc2x1Y2h1amUtbWFjaWVyZXdpY3otcG9zZWwtcG8tb3Bvd2lhZGEtamFrLXd5Z2xhZGFsby5odG1s0gEA?oc=5

2019-07-11 07:12:49Z
52781741482659

Bagikan Berita Ini

0 Response to "Tak przesłuchuje Macierewicz w podkomisji smoleńskiej - Gazeta Wyborcza"

Post a Comment

Powered by Blogger.