Search

Nowym szefem Komisji Europejskiej będzie niemiecka minister obrony? - Gazeta Wyborcza

Liderzy państw Unii trzeci dzień negocjują obsadę posad w Brukseli. Po poniedziałkowym impasie pojawiają się nowe spekulacje o takim rozdaniu, które zaakceptuje zdecydowana większość krajów członkowskich. Kim jest Ursula von der Leyen, której nazwisko nieoczekiwanie wypłynęło we wtorek?

Niedoszła pani prezydent

To trochę jak deja vu. W 2010 r., gdy do dymisji z przyczyn osobistych niespodziewanie podał się prezydent Niemiec Horst Köhler, a kanclerz Merkel desperacko szukała kogokolwiek, kto mógłby go zastąpić, w medialny obieg wpuszczono właśnie nazwisko ambitnej polityk z Dolnej Saksonii. Media zaczęły pisać, że szykuje się przełom, że po raz pierwszy kobieta zostanie głową niemieckiego państwa. Wtedy ta kandydatura nigdy nie wyszła poza fazę nieoficjalnych rozważań, zniknęła 24 godziny później.

Teraz sytuacja jest trochę podobna. Sklecona przez Merkel, prezydenta Francji Emmanuela Macrona oraz premiera Hiszpanii Pedro Sancheza układanka kandydatów na najważniejsze unijne stanowiska rozsypała się – bo europejska chadecja nie zaakceptowała socjaldemokraty Fransa Timmermansa na szefa Komisji. Kandydaturę Holendra zwalczały też kraje Grupy Wyszehradzkiej. Polska i Węgry uważają Timmermansa za wroga, bo konsekwentnie piętnuje te kraje za łamanie praworządności. Przeciwne były też Włochy.

Wywodząca się z niemieckiej CDU Von der Leyen mogłaby być kandydatem, który pasuje europejskim chadekom. Nie budzi też zastrzeżeń w Grupie Wyszehradzkiej. Nie ma jednak gwarancji, że nie skończy się tak jak w 2010 r.

Polityka i PR w genach

Von der Leyen potrafi przekonywać do siebie ludzi. Zna się też na politycznych intrygach, w walce o władzę potrafi być bezwzględna. Być może odziedziczyła to w genach po ojcu Ernście Albrechcie, premierze Dolnej Saksonii w latach 70. i 80.

Von der Leyen jest jedynym ministrem, który pracował pod Merkel w jej wszystkich rządach. Pracuje z nią od samego początku, czyli od 2005 r. Jeszcze kilka lat temu powszechnie wróżono jej, że zostanie następczynią Angeli Merkel. Ostatecznie rok temu jej nazwisko nie znalazło się nawet na szerokiej liście potencjalnych kandydatów. Uznano, że von der Leyen nie ma zadatków na kanclerza. Dobry piar to bowiem za mało.

Początek miała doskonały. W 2005 r. jako minister ds. rodziny przeforsowała w rządzie becikowe. Rodzic, który zrezygnował z pracy, by zajmować się dzieckiem, odtąd przez rok dostaje 67 proc. swojej dotychczasowej pensji. Jeśli po roku dzieckiem będzie zajmował się drugi rodzic (zwykle ojciec), to wypłatę becikowego przedłuża się o dwa miesiące. W sumie rodzice, którzy nie muszą być małżeństwem, mogą dostać od państwa 25 tys. euro.

Gdy od stycznia 2007 r. becikowe weszło w życie, Niemcy zaczęli szturmować urzędy. Niemieckie społeczeństwo starzejące się w zastraszającym tempie zaczęło się zmieniać. Bycie rodzicem stało się modne, ojcowie coraz chętniej zajmowali się małymi dziećmi.

Minister od żłobków

Jednocześnie von der Leyen rozpoczęła program budowy żłobków i przedszkoli. Chodziło o to, by kobieta po urodzeniu dziecka nie musiała przerywać pracy. Wiele Niemek właśnie dlatego rezygnowało z macierzyństwa lub odkładało je w czasie.

Ale w konserwatywnych kręgach rósł wobec von der Leyen sprzeciw. Żłobki, powszechne w NRD, na zachodzie odrzucano. Dlatego von der Leyen krytykowali zarówno katoliccy biskupi, jak i bardziej konserwatywni koledzy i koleżanki z partii. Ale trudno było robić z niej lewaczkę – sama wychowała siedmioro dzieci.

W 2009 r. została ministrem pracy. Spektakularnych sukcesów na tym stanowisku nie odnosiła, choć trzeba przyznać, że bezrobocie pod jej rządami nieustannie spadało. Była to jednak mniej zasługa rządu Merkel, a bardziej jej poprzednika, kanclerza Gerharda Schrödera, który w 2003 r. wprowadził szerokie reformy socjalne.

W 2013 r. von der Leyen została ministrem obrony. Nowa funkcja, która miała być trampoliną do urzędu kanclerskiego, miała ograniczać się do zmiany wizerunku Bundeswehry w społeczeństwie i uczynienie z wojska atrakcyjnego pracodawcy, także dla kobiet. Von der Leyen otwierała więc w bazach wojskowych żłobki i przedszkola.

Gdy Rosja zajęła Krym i podpaliła wschodnią Ukrainę, jej funkcja nabrała strategicznego znaczenia. Okazało się też, że Niemcy nie są przygotowane do wojny. Brakowało im czołgów, samoloty i okręty były niesprawne, wady miał nawet model karabinu, którym posługuje się wojsko.

Von der Leyen rozpoczęła zmiany w Bundeswehrze, ale problemy ze sprawnością bojową nie zniknęły. Minister obciąża zaś to, że jej resort lekką ręką wydawał pieniądze na zewnętrznych doradców, którzy mieli wspierać urzędników w rozwiązywaniu rozmaitych problemów – od broni pancernej po jakość mebli biurowych. Nieuzasadnione wydatki bada teraz komisja śledcza Bundestagu.

Czasy, gdy polityczna gwiazda von der Leyen świeciła jasno, a minister była na szczytach rankingów popularności w swoim kraju, już się skończyły. Czy taki polityk nadaje się na szefa Komisji Europejskiej?

Polska z zaakceptowaniem jej kandydatury nie powinna mieć problemów. Jako minister obrony narodowej była entuzjastką zacieśniania współpracy wojskowej z Warszawą (wiele wspólnych projektów pogrzebał PiS).

W Polsce na wymianie w ramach Erasmusa studiowały jej dzieci. Jednak jesienią 2017 r. polski MSZ i MON domagały się od niej wyjaśnień w związku z jej wypowiedzią w niemieckiej telewizji. PiS zarzucał jej, że z jej słów wynikało, iż wspiera polską opozycję.

Let's block ads! (Why?)


https://news.google.com/__i/rss/rd/articles/CBMiZGh0dHA6Ly93eWJvcmN6YS5wbC83LDc1Mzk5LDI0OTU2ODA1LG5vd3ltLXN6ZWZlbS1rb21pc2ppLWV1cm9wZWpza2llai1iZWR6aWUtbmllbWllY2thLW1pbmlzdGVyLmh0bWzSAQA?oc=5

2019-07-02 14:17:56Z
52781729789839

Bagikan Berita Ini

0 Response to "Nowym szefem Komisji Europejskiej będzie niemiecka minister obrony? - Gazeta Wyborcza"

Post a Comment

Powered by Blogger.