W środę szczecińska delegatura Prokuratury Krajowej zamknęła główny wątek głośnego śledztwa w sprawie tzw. afery melioracyjnej, kierując do Sądu Okręgowego w Szczecinie akt oskarżenia przeciwko 32 osobom. Najbardziej znaną z tych osób jest zachodniopomorski poseł Stanisław Gawłowski, były wiceminister ochrony środowiska w rządzie PO-PSL i sekretarz generalny Platformy.
Prokuratura: „W toku postępowania ustalono, że wygrywający przetargi przedsiębiorca – za radą ówczesnego wiceministra Stanisława G. – wręczał osobom decydującym o wynikach przetargów łapówki w wysokości 2-3 proc. wartości kontraktów. Jeden z nich, dotyczący modernizacji i odbudowy brzegów morskich oraz ochrony Mierzei Jamneńskiej, opiewał na prawie 21 milionów złotych. Kwoty łapówek sięgały kilkuset tysięcy złotych”.
Chodzi o najgłośniejszy wątek tzw. afery melioracyjnej. Na 1200 stronach aktu oskarżenia opisany jest m.in. przestępczy proceder, w którym chodzi o skok na wielkie, publiczne środki na meliorację w woj. zachodniopomorskim wydawane w czasach rządów PO-PSL. Choć pieniądze nie mają barw partyjnych, ślepa Temida ważąc w sądzie dowody przeciwko Gawłowskiemu, nie ucieknie w tej sprawie od polityki. Bo ta, niezależnie od intencji śledczych, wdziera się do tej sprawy.
CZYTAJ TEŻ: Agenci CBA zatrzymali posła Stanisława Gawłowskiego. Okrzyki przed prokuraturą
Dyrektor sypie biznesmena
Obóz obecnej władzy, rządowe i sprzyjające PiS media przedstawiają aferę melioracyjną jako przykład „układu” będącego kwintesencją „złodziejskich rządów Platformy Obywatelskiej”. Sam Gawłowski przedstawia się natomiast jako ofiara „politycznych działań” podporządkowanej Zbigniewowi Ziobrze i upolitycznionej przez PiS prokuratury. Jednak nagie fakty pokazują, że prawda, którą powinien odsłonić w pełni sądowy proces, jest inna niż w tych politycznych narracjach.
Już w 2013 r. (a więc za czasów rządów PO-PSL) prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. A Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego założyła „pluskwę” w gabinecie Tomasza P., dyrektora Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, działacza PO i znajomego Gawłowskiego.
Tak wyszła na jaw wielka zmowa, w ramach której przetargi na intratne, warte dziesiątki milionów złotych prace melioracyjne wygrywali za łapówki przedsiębiorcy, którym dziś prokuratura zarzuca udział w zorganizowanej grupie przestępczej.
Aresztowany, wraz z dziewięcioma innymi osobami, w 2014 r. Tomasz P. został wyrzucony z Platformy, a po kilku miesiącach w areszcie zaczął mówić. Przyznał m.in., że przyjął 200 tys. zł od przedsiębiorcy z Darłowa Krzysztofa B.
Biznesmen z PiS sypie Gawłowskiego
Ten ostatni przez dziewięć lat był działaczem PiS, a kiedy został aresztowany, wstawili się za nim lokalni działacze partii Jarosława Kaczyńskiego. Krzysztof B. był też dobrym znajomym Gawłowskiego. Choć z posłem PO różniły go sympatie polityczne, gościł Gawłowskiego w swoim plażowym barze i zabierał go na motorówkę. Początkowo aresztowany B. milczał. Dopiero, kiedy w 2016 r. (a więc już za rządów PiS) dotarli do niego agenci CBA, zaczął mówić, pogrążając sekretarza generalnego PO. To właśnie jego zeznania były podstawą zarzutów ogłoszonych w grudniu 2017 r., na podstawie których w 2018 r. poseł PO spędził trzy miesiące w areszcie.
Z dzisiejszego (środa) komunikatu prokuratury: „Stanisław Gawłowski w okresie od stycznia 2011 r. do końca czerwca 2013 r. przyjął korzyść majątkową w postaci co najmniej 405 tys. zł w gotówce od przedsiębiorcy Krzysztofa B. W zamian, wykorzystując swoją pozycję wiceministra, oferował przedsiębiorcy przychylność, poparcie oraz pomoc w zdobywaniu wielomilionowych kontraktów od Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie”.
Zdaniem prokuratury to Gawłowski nakłaniał także B. do wręczenia dyrektorowi Tomaszowi P. 200 tys. zł. „Argumentował, że to warunek, aby firma przedsiębiorcy funkcjonowała i utrzymała się na rynku” – twierdzi prokuratura. Sam Tomasz P. nic o domniemanej korupcji Gawłowskiego nie mówi, ale zeznał, że Krzysztof B. chwalił się, iż dawał politykowi "kanapki wyborcze" (czyli pliki banknotów).
Ten najważniejszy wątek „sprawy Gawłowskiego” ma słaby punkt. Krzysztof B. w śledztwie kluczył i zmieniał kwoty, które wręczył Gawłowskiemu. Z początkowych 175 tys. zł zrobiło się ostatecznie 405 tys. zł.
Apartament już nie na sprzedaż
Kolejny człowiek, którego słowa obciążają Gawłowskiego to jego bliski kolega, biznesmen z Kołobrzegu Bogdan K.
On również wygrywał przetargi melioracyjne. Według prokuratury, poseł PO w 2011 r. przyjął od niego 100 tys. zł w gotówce, a także jako łapówkę apartament w Chorwacji o wartości 48 432 euro (czyli ok. 202 tys. zł). W zamian, jak twierdzi prokuratura, polityk miał oferować „przychylność, poparcie i pomoc w kontaktach w zakresie prowadzonej przez niego działalności gospodarczej, w tym w kontaktach z przedstawicielami Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie”.
To właśnie z chorwackim apartamentem wiążą się zarzuty prania brudnych pieniędzy stawiane Gawłowskiemu, a także jego żonie i teściom pasierba polityka PO. Bo zdaniem śledczych to oni „zorganizowali fikcyjną umowę sprzedaży tej nieruchomości” (na papierze apartament należał właśnie do teściów pasierba Gawłowskiego). Dokumenty dotyczące zakupu apartamentu zostały odnalezione w grudniu 2017 r. w trakcie przeszukania w domu polityka w Koszalinie. A sąd w chorwackim Splicie wydał już zakaz zbywania apartamentu.
CZYTAJ TEŻ: Obciążający Gawłowskiego były działacz PiS uniknie kary za łapówki, o których sobie "przypomniał"?
Zegarki i plagiat
Pozostałe zarzuty stawiane Gawłowskiemu nie są już tak mocne. Dotyczą przyjęcia dwóch zegarków marki Tag Heuer o łącznej wartości prawie 26 tys. zł od zastępcy dyrektora z podległego politykowi Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Łukasza L. (w zamian za utrzymanie posady). Zegarków nie odnaleziono, a Gawłowski już w 2017 r. udowodnił, że jeden z nich dostał od żony, wskazując dokumenty nabycia. Kolejny zarzut dotyczy plagiatu w pracy doktorskiej – ta sprawa była już badana przez uczelnię, która plagiatu nie stwierdziła.
Jak informuje prokuratura, „wobec dziewięciu oskarżonych wraz z aktem oskarżenia skierowano wnioski o dobrowolne poddanie się karze”. Materiał dowodowy to 400 tomów – m.in. zeznania świadków, wyjaśnienia podejrzanych i dokumentacja bankowa. W samej aferze melioracyjnej jest jeszcze 42 podejrzanych, którzy objęci zostaną kolejnymi aktami oskarżenia.
„Sprawa Gawłowskiego” będzie zapewne procesem roku. Pewien szczeciński sędzia powiedział kiedyś, że kiedy polityka wchodzi drzwiami na salę sądową, sprawiedliwość wychodzi oknem. Czy tak będzie w tej sprawie?
https://news.google.com/__i/rss/rd/articles/CBMifGh0dHA6Ly9zemN6ZWNpbi53eWJvcmN6YS5wbC9zemN6ZWNpbi83LDM0OTM5LDI0OTU5Nzc5LGFrdC1vc2thcnplbmlhLXByemVjaXdrby1wb3Nsb3dpLWdhd2xvd3NraWVtdS1wb2xpdHljem5hLW5hcnJhY2phLmh0bWzSAQA?oc=5
2019-07-03 12:32:00Z
52781730991685
Bagikan Berita Ini
0 Response to "Akt oskarżenia przeciwko posłowi Gawłowskiemu. Pieniądze, apartament w Chorwacji i zegarki - Szczecin.Wyborcza.pl"
Post a Comment