Oficjalnie Waszyngton odmawia potwierdzenia i ujawnienia szczegółów tej operacji (przynajmniej do czasu, aż prezydent Trump pochwali się tym na Twitterze). Wiadomo o niej z kontrolowanych przecieków do amerykańskich mediów.
Urzędnicy anonimowo informują, że atak zatwierdził Donald Trump i że był szeroko zakrojony. Włamanie planowano od tygodni, jest przedstawiane jako odpowiedź na zaatakowanie tankowców na jednym z głównych szlaków transportu ropy naftowej przez cieśninę Ormuz: dwa statki uszkodzono w maju, dwa kolejne – w czerwcu; USA oskarżyły o sabotaż Iran, Teheran zaprzecza.
Dodatkowo miała być to zemsta za zestrzelenie w tym tygodniu amerykańskiego drona zwiadowczego; według Amerykanów stało się to nad wodami międzynarodowymi, według Irańczyków – nad ich terytorium. Trump w piątek ogłosił, że chcąc zemścić się za drona, zgodził się na atak odwetowy z użyciem rakiet i samolotów bojowych, ale zmienił zdanie 10 minut przed jego planowanym rozpoczęciem, gdy dowiedział się, że „kosztowałoby to życie 150 Irańczyków”.
Cyberatak można więc uznać za odpowiedź znacznie łagodniejszą, honorową. Nie można też wykluczyć, że chwalenie się uszkodzeniem irańskich wyrzutni to taktyka bardziej polityczna niż strategiczna. Trump pokazuje Amerykanom, że stanowczo odpowiada na „agresywne działania” Iranu, ale nie chce wywołać wojny.
Jednak może to też być przygotowywanie gruntu pod zbliżającą się operację militarną. Informatorzy mediów twierdzą, że jeszcze przez długi czas irańskie systemy sterowania rakietami mogą pozostać niesprawne, co ograniczy zdolność Irańczyków do odwetu w razie ataku USA.
Amerykańscy politycy wychodzą z narady z prezydentem Donaldem Trumpem w Białym Domu poświęconej Iranowi. Są wśród nich kongresmeni i senatorowie, m.in. Devin Nunes, Chuck Schumer, Nancy Pelosi, Jack Reed. Waszyngton, 20 czerwca 2019 r. Fot. Alex Brandon / AP Photo
Iran nie jest informatycznym analfabetą
Łatwo sobie wyobrazić, że wojskowi hakerzy byliby zdolni do opisanego uderzenia. Dziesięć lat temu wyrafinowanym wirusem Stuxnet, wyprodukowanym razem z Izraelem, udało się zarazić komputery sterujące irańskimi wirówkami używanymi do wzbogacania uranu.
Ale Iran też nie jest informatycznym analfabetą. W sobotę amerykański Departament Bezpieczeństwa wewnętrznego poinformował, że „Iran i jego pomagierzy” wzmagają cyberataki przeciwko USA. Są one skierowane przeciwko agencjom rządowym i przemysłowi. Stosowane metody to infekowanie komputerów programami czyszczącymi twarde dyski, podsyłanie konkretnym osobom e-maili z oprogramowaniem szpiegującym, próby włamań do systemów przy użyciu popularnych haseł oraz wykradzionych baz danych.
Teheran nie prowadził cyberataków przeciwko USA między 2012 a 2016 r., gdy negocjowano i zawarto porozumienie, które pozwoliło znieść sankcje nałożone na Iran w zamian za zamrożenie programu nuklearnego. Ale kiedy do władzy doszedł Donald Trump, który uznał Iran za największego wroga, złamał porozumienie i przywrócił sankcje, irańscy hakerzy znów dali o sobie znać.
W 2018 r. Amerykanie formalnie oskarżyli dziewięciu Irańczyków o udział w wielkiej ofensywie hakerskiej na zlecenie Gwardii Rewolucyjnej. Była to „jedna z największych cyberofensyw sponsorowanych przez państwo”, które kiedykolwiek rozpracowywały władze USA. Mówiono o wykradzeniu terabajtów danych i stratach idących w miliardy dolarów.
Wymienieni z nazwiska hakerzy zaatakowali 36 firm z sektora medialno-rozrywkowego, zdrowia, konsultingu, produkcji żywności i handlu samochodami. Włamali się też do pięciu instytucji rządowych, w tym Federalnej Komisji Regulacji Energetyki. Infiltrowali ONZ i UNICEF.
Ponadto Irańczycy w ostatnich latach coraz śmielej próbują włamywać się do komputerów dysydentów, naukowców i wrogich rządów. Za wytrychy służą im podrabiane serwisy informacyjne oraz fałszywe konta w mediach społecznościowych. Wykryto kilka przypadków, gdy hakerzy podszywali się pod atrakcyjne kobiety, żeby zwabić wziętych na celownik mężczyzn i dostać się do ich komputerów. Celami są najczęściej Izraelczycy, Amerykanie i Brytyjczycy.
Ale najbardziej interesuje ich to, co amerykański rząd planuje w sprawie Iranu. Według informatora „The Washington Post” jednym z ostatnich celów było dowództwo marynarki wojennej USA, a konkretnie – system kontrolujący ruch okrętów. Celami są też sektory finansowy oraz wydobycia ropy i gazu. Ataki nasiliły się na początku czerwca, gdy rząd USA nałożył sankcje na irańską petrochemię.
Niespójne sygnały Trumpa
Trump wysyła w sprawie Iranu wiele niespójnych sygnałów, czego najlepszym przykładem było ostatnie zatwierdzenie ataku i odwołanie go w ostatniej chwili. W sobotę prezydent powtórzył, że jest otwarty na negocjacje.
– Jeśli Iran chce być bogatym krajem, to to dla mnie jest OK. Ale tak nie będzie, jeśli mu się wydaje, że za pięć-sześć lat będzie miał broń nuklearną. Uczyńmy Iran wielkim! – powiedział, nawiązując do hasła swojej kampanii wyborczej „Let’s make America great again”, człowiek, którego sankcje rujnują gospodarkę Iranu.
Jednocześnie prezydent USA zapowiedział nałożenie w poniedziałek kolejnych sankcji, by utrudnić wznowienie programu nuklearnego (co Teheran zapowiada w związku ze złamaniem porozumienia przez Amerykę i niezdolnością UE do amortyzacji skutków sankcji). Dodał, że opcja militarna wciąż jest możliwa.
https://news.google.com/__i/rss/rd/articles/CBMiWGh0dHA6Ly93eWJvcmN6YS5wbC83LDc1Mzk5LDI0OTI3MzQxLGFtZXJ5a2FuaWUtemFhdGFrb3dhbGktaXJhbi1uYS1yYXppZS13aXJ0dWFsbmllLmh0bWzSAQA?oc=5
2019-06-23 12:10:46Z
52781710618992
Bagikan Berita Ini
0 Response to "Amerykanie zaatakowali Iran. Na razie wirtualnie - Gazeta Wyborcza"
Post a Comment